MÓJ HIMILSBACH Piotr Siła
Mój Himilsbach... to pozycja obowiązkowa nie tylko dla fanów Himilsbacha, ale także dla wszystkich, których interesuje burzliwe i barwne życie najsłynniejszego, polskiego naturszczyka. Niepublikowane dotychczas wspomnienia ludzi, którzy znali Janka, żyli z nim, pracowali. Jerzy Antkowiak, Ernest Bryll, Feridun Erol, Barbara Himilsbach, Irena Wiśniewska oraz wielu innych wspominają Jasia w wyjątkowy, osobisty sposób. Mając na uwadze fakt, że sam Himilsbach za każdym razem podawał inną wersję swojego życiorysu, jest to pozycja bardzo interesująca oraz rzucająca zupełnie nowe światło na historię życia Janka - ikony swoich czasów.
DZIENNIKI, NOTATKI, LISTY Barbara Himilsbach
Było ich dwie: Irka i Baśka, siostry Jankowszczanki, jak je nazywano na Szmulkach, gdzie mieszkały w młodości. Wiecznie kłócące się, wiecznie rywalizujące – o lalki, o ciuchy, o chłopaków, o sukcesy życiowe, o względy matki. Przy tym młodsza naśladowała starszą we wszystkim – to samo liceum, ta sama uczelnia, ten sam kierunek studiów, identyczne zegarki, bardzo podobne szare kostiumy zamiast białej sukni ślubnej. A jednak niejednokrotnie okazywały się być zdumiewająco zgodne i lojalne w sytuacjach kryzysowych.
Te zapiski rozproszone po zakamarkach mieszkania przy Górnośląskiej odkryła moja mama, Irena Wiśniewska, starsza i zwyczajniejsza siostra Barbary Himilsbachowej. To ona uporządkowała je z grubsza, doceniła ich wartość i przekazała do publikacji. Niestety, nie doczekała druku…
Małgorzata Wiśniewska-Ruszczyk (fragment wstępu)
HIMILSBACH w fotografii Zygmunta Rytki
Piszę to, bo wiem, że trudno niektórym Janka zaakceptować. Nawet w jego rodzinnym Mińsku. Bo tylu było ważniejszych, piękniejszych i odważniejszych od niego, a Janek, ten czasami znijaczony, jest dziś jedną z najbardziej pamiętanych postaci.
Tak już jest w sztuce. Tak jest. Może Janek nie dorastał do ról aktorskich, a szczególnie do opowiadań swoich. Może legendy o nim umniejszają go. Sprowadzają do „naturszczyka”, co to nawet nie rozumiał, jak wielkie rzeczy tworzy. Może i był Janek trochę Celnikiem Rousseau Peerelu. Ale jakie niezwykle piękne zostawił nam obrazy. Nie ma na nich kolorowych dżungli, tygrysów, ptaków rajskich jak u francuskiego prymitywisty. Jest szare, błędne marzenie.
Ale to wielka sztuka, by jak w Szabli Wysockiego ta nijakość, szarość, prawie spodlenie nagle zabiło tętnem niezwykłym. Znajomym w tym kraju szarości. Szarości, co nagle staje się wielka, nie do poznania.
Ernest Bryll (fragment wstępu)
REJS Feridun Erol
W Rejsie mam ulubioną scenę ( po za ” kultowymi”), kiedy Andrzej Dobosz mówi, że chodzi na pokazy Mody Polskiej. Potwierdzam, że chodził naprawdę, przyjaźnił się z modelkami. A z Panem Janem, postacią flagową festiwalu „ku czci” też mam wspomnienia. Wracaliśmy z pokazu, spotkaliśmy Pana Janka w okolicy Hotelu Europejskiego, trochę się znaliśmy (wódeczka i te rzeczy). Prosi o podwózkę na Górnośląską. Jesteśmy „ante portas”, mówimy, że Pan Jan był z nami na pokazie mody. Pani Barbara się wściekła i poszczuła nas swoim Topciem.
Niech ten festiwal się nigdy nie skończy, bo każdy z nas ma jeszcze w zanadrzu tysiące anegdot. Eviva l’arte!
Jerzy Antkowiak (wstęp do albumu)
NAKŁAD WYCZERPANY 🙁